Większość znanych mi menedżerów ma pewną bolączkę – permanentny BRAK CZASU. Tu spotkanie, tam telekonferencja, a jeszcze te cholerne mejle wpadają do skrzynki, jak ćmy do światła.
A gdzie tu znaleźć czas dla swoich ludzi? Co zrobić, aby na spokojnie spotkać się z każdym z członków zespołu? Wszyscy trąbią o tym, jak ważne jest poznanie swoich ludzi, co ich motywuje, jakie zadania są ich ulubionymi, a które wręcz odwrotnie. Obiektywnie wiemy, jak ważna jest też informacja zwrotna dla naszych ludzi. Ale czas nie jest z gumy i na koniec dnia szlag trafia wszystkie plany na budowanie relacji z zespołem.
Znam wielu menedżerów, którzy mają ogromne wyrzuty sumienia, bo ich codzienność mija tak szybko, że gdy przyjdzie chwila spokoju, to okazuje się, że to dlatego, że przyszła pora wyjścia do domu. Eh, znam też takich, co pracują w domu, wieczorami. Sama kiedyś taka byłam. Znam też takich, co z bezsilności wykurzają się na swoich ludzi, gdy Ci przychodzą porozmawiać. Znam też i takich, którzy odwołują spotkanie ze swoim pracownikiem, bo musi zrobić kolejną prezentację na wczoraj. Bo w końcu szef, to często też czyjś pracownik i też ma wrzuty „z góry”.
Czy jest sposób na ogarnięcie się? Tak. Czy jest prosty? Tak. Czy jest łatwy do wdrożenia? Nie.
Dlaczego? Bo jeśli masz za dużo spraw na głowie i nie oddajesz ich innym ludziom, to prawdopodobnie:
- nie możesz tego zrobić lub
- nie wiesz jak to zrobić lub
- nie chcesz tego zrobić.
Jasne, nie wszystko da się delegować. Ba, nie wolno wszystkiego delegować. Zarządzanie zespołem, decyzje kierunkowe czy kwestie ściśle poufne to domena szefa i już. Nie oddajesz tego, bo to Twoje. Ale sprawy, które specjalista po krótkim wdrożeniu w temat czy też rutynowe zadania spokojnie możemy szukać ludzi, którym można oddać w dobre ręce.
Jeśli nie wiesz jak to zrobić, to pół biedy. Wystarczy się nauczyć kilku kroków delegowania, zrozumieć, jakie zadania pasują najlepiej do danego pracownika i gotowe. O tym napiszę innym razem.
Trudniej jest jednak, gdy nie chcesz tego zrobić. Nie chcesz delegować zadań. Bo wszystko jest ważne i wszystko musisz zrobić sam/sama. Bo przecież nikt inny nie zrobi tego tak dobrze jak Ty. Poza tym żal Ci tracić czas na instruowanie kogoś innego, aby zrobił to w Twoim imieniu.
Każdy ma swój powód dla którego nie deleguje. Ja np. na samym początku mojej drogi nie chciałam dorzucać mojemu zespołowi nowych zadań, które się pojawiały, bo widziałam, że są zarobieni. Paradoks polegał na tym, że gdy sama wszystko robiłam, co powinnam zdelegować, to oni wychodzili wcześniej niż ja do domu! I nawet nie wiedzieli, że robię ich robotę, bo im tego nie powiedziałam. Maskara, co nie? To było dawno temu, potem było o wiele lepiej, ale lekcję pamiętam do dziś. Bo mimo, że chciałam dobrze, to ucięłam przepływ informacji w zespole.
Delegowanie jest umiejętnością – dla mnie umiejętnością, przy której muszę się extra skupić, aby nie popłynąć znowu. Jest też kluczowa, jeśli chodzi o znalezienie sobie czasu na sprawy WAŻNE. Czyli na przykład czas na rozmowy ze swoimi ludźmi. Takie dłuższe, nie kilka minut w przelocie między korytarzem a gabinetem.
Jakiś czas temu moja koleżanka, która miała spory problem z delegowaniem – wolała wszystko zrobić sama, kosztem swojego zdrowia i energii – powiedziała pewną rzecz, która została ze mną do dziś. Mniej więcej tak to szło: „Nie delegowałam, bo bałam się, że komuś zabieram czas i wrzucam dodatkowe zadania, wolałam sama to wykonać. I to było ograniczenie we mnie. Potem zrozumiałam, że nie delegując pozbawiam te osoby możliwości nauczenia się czegoś nowego. A przecież lider nie powinien tego robić.”
Twój zespół jest tak mocny, jak mu na to pozwolisz.