Pewnie znasz to. Przychodzisz do pracy, idziesz na imprezę rodzinną albo spotykasz się ze znajomymi. Masz spoko humor, a może nawet wyśmienity, bo akurat świat zagrał w Twoją grę i wszystko układa się pomyślnie. Uśmiechasz się łagodnie do ludzi, bo przecież na tym to wszystko polega, uśmiech rodzi uśmiech. Masz pozytywne nastawienie i w zasadzie wydaje Ci się, że jest naprawdę ok. Nawet nie wiesz, że właśnie zaczyna się nowa gra.
Bo wtedy nadchodzi on. WAMPIR. Taki, który ma gdzieś, jaki masz typ krwi. O nie. Jego uwagę przykuwa coś innego.
Twój uśmiech. Twoja radość z życia. A przynajmniej brak zniechęcenia.
I atakuje.
JAK?
Niczym najlepszy aktor, w jednej sekundzie przeobraża się ze zwykłego człowieka w załamanego ciężarem życia męczennika, który dobitnie stara się, aby świat usłyszał:
„Ale dziś beznadziejna pogoda!”, „A żebyście wiedzieli, co mnie dziś spotkało”, „Mój Boże, jak ten głupi szef mnie dziś potraktował!!!”, „A mi to się nigdy nie udaje.”, „Ja to mam przechlapane…”, „Eh, gdybyś była na moim miejscu, to byś zrozumiała…”
Za pierwszym razem nieświadomie zaczynasz go ratować. Chcesz reanimować biedaka, bo przecież jesteś dobrym człowiekiem. Ale okazuje się, że nieważne co zrobisz, co powiesz i jak to powiesz – zawsze jest źle. Wampir się obraża, złości lub nakręca, aby dobitniej Ci udowodnić, że nie można mu pomóc – tak ma ciężko!
Dlaczego? Bo wampir (świadomie czy nie) nie chce przestać wysysać z Ciebie energii, udowadniając, że
JEGO JEST BARDZIEJSZE, STRASZNIEJSZE, TRUDNIEJSZE…
Gdy orientujesz się, że to przegrana walka, zaczynasz w panice uruchamiać różne opcje wyjścia od „weź przestań pierniczyć…”, przez „słuchaj, jesteśmy w pracy, nie ma co marudzić”, aż po „O kurcze, no faktycznie masz ciężko…”
Ale czujesz, że to słaba kontrofensywa. Czujesz, że można inaczej, lepiej i bardziej po ludzku, ale nie masz siły szukać ciekawszych rozwiązań. Chcesz tylko uciekać.
I ODCHODZISZ Z REZYGNACJĄ.
Wychodzisz z tej rozmowy, jakby ktoś Cię walnął obuchem w łeb. Nie wiesz co się właściwie stało, ale ledwo masz ochotę stawiać kolejne kroki.
Zniechęcenie wkroczyło do Twojego serca i tam wygodnie się rozsiadło, utulając się kocykiem z logo Twojego wampira.
Cała Twoja radość uciekła, a Ty masz ochotę pociąć się tępą żyletką… A w sumie, to nawet na to nie masz już ochoty…
MASZ PRZERĄBANE…
Znasz te wampiry?
Co się właściwie dzieje?
Choć takie osoby wołają głośno o pomoc, to najczęściej tak naprawdę próbują wciągnąć nas w emocjonalną grę. Taką, która nas wykańcza, a cała nasza energia podąża do wampira, który świadomie, bądź nie właśnie udowodnia nam, że wszyscy robią mu na złość, cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu i generalnie w temacie największy przegrany losu, to on już może pisać książki, bo wydawcy ustawiają się w kolejce do niego – tak dużym jest ekspertem.
Dlaczego tak robi? Prawdopodobnie tak się czuje, może ma niską samoocenę, a może przykre doświadczenia z przeszłości.
Czy można pomóc takiej osobie? Tak, jeśli jesteś terapeutą, a dana osoba chce faktycznie wziąć udział w terapii.
Jak sobie radzić z takimi osobami?
Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to zauważenie gry. Bo to jest gra. Ciemna, nieprzyjemna, często nieświadoma, ale gra.
Skąd można się dowiedzieć, że zaczynasz grę?
Gdy poczujesz w sobie ogarniającą Cię otchłań rozpaczy na samą nawet myśl o rozmowie z kimś, to być może to jest właśnie wampir. I jeśli zaraz się spotkacie, to rozgrywka się rozpocznie na nowo.
Kiedy zaś wiesz, że to taka specyficzna gra, możesz stanowczo, acz łagodnie wyjść z jej pola. Po prostu powiedzieć sobie: „nie gram już z Tobą”.
A co potem? Możliwe, że sprawdzi się pokazanie wampirowi, jak na nas działa i postawienie pewnych granic. To trudne, w szczególności, gdy to jest ktoś nam bardzo bliski.
Jednak warto pamiętać, że nie masz bezpośredniego wpływu na to, co zrobi/powie/pomyśli druga osoba. Po prostu. Pogódź się z tym. Dlatego:
SKONCENTRUJ SIĘ NA TYM, NA CO MASZ WPŁYW.
Skoncentruj się na swoich myślach.
Skoncentruj się na swoim działaniu.
Skoncentruj się na ochronie własnych granic.
Wstrzymaj negatywne emocje, przygotuj swoje ważne zdanie, które będzie Cię chronić. I powiedz je.
A czasami, jedynym wyjściem jest unikanie wampira.
Na przykład, jeśli z nim pracujesz, to nie idź z nim na plotki na kawę, na obiad, trzymaj się wyłącznie relacji biznesowych.
Być może wypróbujesz zdanie typu: „Trudno mi to mówić, bo znamy się tyle lat. Jednak czuję, że to co zaraz powiem jest ogromnie ważne dla naszej relacji. Za każdym razem, gdy ….. to …… Być może o tym nie wiesz, że tak robisz i tak to na mnie wpływa. A ja bardzo bym chciała w rozmowie z Tobą koncentrować się na pozytywach, na tym co się udało i kreatywnie rozwiązywać problemy. Wierzę, że możemy to zrobić razem. Co myślisz?”
Brzmi bajkowo? Pewnie coś w tym jest z magii.
Ale często tak właśnie działa asertywny język.
—-
Jeśli już teraz szukasz swojego asertywnego zdania na postawienie granicy, to koniecznie zapisz się na mój Webinar, który odbędzie się w najbliższy czwartek. Na tym szkoleniu online, pokażę Tobie jak skutecznie dbać o swoje. Będzie też okazja, by zadać mi pytania. 2h asertywnego mięcha. Żadnego pitu pitu. Sam konkret.
Jeśli martwisz się, że termin Ci nie pasuje, to być może humor poprawi Ci wiadomość, że Webinar będzie dostępny później w formie nagrania, dla tych co kupią bilet. Możesz wrócić do tego kiedy tylko chcesz. Nawet, jeśli nie możesz być na żywo.
WIDZIMY SIĘ?
Daj znać w komentarzu, że jesteś – będzie mi ogromnie miło. A jeśli czujesz, że ten post komuś się może przydać, udostępnij u siebie. Zgadzam się na to
Życzę Ci cudownego wieczoru!
Marta
Aha, tekst powstał na prośbę jednej z moich czytelniczek – jeśli masz temat, o czym mogłabym napisać, daj mi proszę koniecznie znać na priv