Czy masz tak czasem, że chcesz coś zacząć/zmienić, ale jakoś nie idzie? Odczuwasz wtedy taką frustrację, bo czas przelatuje przez palce, nie wiesz kiedy, a później orientujesz się, że miesiąc minął, a Ty dalej w tym samym miejscu, tylko człowiek bardziej w stresie, bo co prawda to nowe się nie zaczęło, ale biczowanko jest codziennie?
What the fuck?
O co chodzi? Dlaczego tak trudno czasem ruszyć doopę do wyczekiwanych zmian? I mówię tu o sytuacji, gdy chcesz coś zrobić? Bo chcieć nic nie zmieniać jest ok, tylko, że ja dziś nie o tym.
Wczoraj pisałam o życiu online, dziś w zasadzie też o tym, chociaż to co napiszę, dotyczy wszystkiego. Nie tylko pisania postów, bycia w social media itp.
Bo wiem, że jest nas cała masa ludzi, którzy choć raz w życiu zaliczyli okres totalnego paraliżu, czyli chcesz, żeby coś się zmieniło, ale nic nie zmieniasz.
Na tyle, na ile zgłębiłam ten temat (a robię to od ponad 4 lat, bo mnie szlag trafiał, że mam ten paraliż i chciałam wiedzieć, co z tym zrobić), to jest wiele powodów tego stanu rzeczy, a część z nich to mity na temat motywacji, produktywności czy realizowania swoich celów, które krążą i pałętają się, często dając zero wartości. A nawet są na minusie, bo szkodzą.
A jeśli chcesz mieć lepszą jakość życia, mieć frajdę z tego, co robisz i w ogóle budzić się z uśmiechem i poczuciem dumy, to koniecznie zorientuj się o jakich mitach mówię. Bo wierząc w nie łapiemy doła, chcemy pod kołdrę, szukamy wymówek a nie wskazówek i w ogóle jest do doopy.
Oto trzy, które dziś przytoczę:
Robię wszystko na raz, albo nic.
To trochę na zasadzie: tyłam 10 lat, a teraz chcę schudnąć w jeden dzień. Czyli, gdy zaczynam coś i uczę się tego – oczekuję od siebie perfekcjonizmu i szałowych rezultatów JUŻ.
A tu niespodzianka. W 99,9% przypadków (potwierdzone żadnym badaniem, ale tak uważam 😉) trzeba popracować systematycznie, często małymi krokami, by zobaczyć docelowo efekty.
No, a komu się chcę, gdy…
Inni są już tak daleko, że nie ma sensu.
Powiem Ci z pełnym przekonaniem, że porównywanie się jest makabrycznie złym pomysłem. Nawet poniżej to tego nawiążę ponownie. A jak już chcesz się porównywać do kogoś, to do osób, które są w tym samym momencie co Ty lub do momentu, w którym byli na tym etapie co Ty i rób to, by łapać inspirację.
I wiem, że często pojawia się ta myśl – matko, przecież ja i tak już nic nowego nie wymyślę, to po co?
A no po to, by wiedza trafiła do Twojej głowy, zaprzyjaźniła się z Twoimi doświadczeniami i skocznym krokiem odtańcowała po swojemu układ, który niby wszyscy znają, ale teraz ma inną energię, lepszą może scenografię, a poza tym na koniec dorzucisz coś, czego się nikt nie spodziewa. I może akurat Twoja wersja będzie dla kogoś nieziemskim WOW. Nie pozbawiaj ludzi tego. Każdy z nas jest absolutnie wyjątkowy.
A w sumie to, że ktoś jest przed Tobą (a raczej zawsze ktoś będzie) powoduje, że masz łatwiej, bo większość problemów już jest przepracowana i możesz korzystać z ich doświadczenia.
Tylko unikaj dziury z ostatnim z wymienionych przez mnie dziś mitów, czyli:
Inni są zmotywowani, a mi się nie chce.
Prawda jest taka, że motywacja powstaje w skutek działania, a nie przed. Ok, może i masz zrywy na zasadzie MOGĘ WSZYSTKO. Ale to są zrywy, zabierają dużo energii i potem człowiek musi to odkurować. Tak na poważnie, jeśli chcesz mieć coś zrobione, to (o ile tego nie delegujesz) to prostu musisz to zrobić. Nie myśleć o tym, nie odkładać, nie zwlekać. Zrobić. Ot i tajemnica.
Robić nawet niechętnie. Byle robić. Małymi krokami, byle robić. I do przodu.
Niedługo będę robić warsztat online o tym. I wtedy też podpowiem, od czego w ogóle zacząć. Ktoś zainteresowany? Będę dawać znaka.
A jeszcze dwie ciekawostki.
Czy wiesz, że nasz mózg nie rozumie, że jest w 21 wieku i przetwarza informacje, tak jak za czasów naszych praprzodków? To oznacza, że pewna jego część dzwoni na alarm za każdym razem, gdy WYDAJE się jej, że jesteś w niebezpieczeństwie (np. deadline goni deadline), a gdy to się przedłuża, to pojawia się stres. Co docelowo może prowadzić do przemęczenia i spadku samooceny. I to robi nasz mózg SPECJALNIE, bo tak nas chroni.
Chce, żebyśmy schowali się przed światem (stąd moje ciemne zdjęcie jako cudowna metafora chowania się pod kołdrą), bo tak robił dawno dawno temu. Tylko, że w dzisiejszych czasach to jest reakcja nieadekwatna do sytuacji (stąd mój uśmiech, na przekór). Niestety ewolucja nie zdążyła, i prawie jak drogowcy, zaspała i zaskoczył ją postęp technologiczny, jak tamtych śnieg.
A czy wiesz, że porównywanie się z innymi może spowodować spadek serotoniny, co powoduje, że znowu zmniejsza się nasze zadowolenie z życia i spada samoocena. I wtedy nasz mózg reaguje podobnie jak wyżej, czyli zsyła na nas zniechęcenie, czujemy się zdeprymowani przez osiągnięcia innych, no i chowamy się pod metaforyczną kołdrą.
Dobrze o tym wiedzieć, by ograniczyć bycie w sieci i po prostu zająć się robotą, prawda? Polecam Ci książkę „Wyloguj swój mózg” szwedzkiego psychiatry Andersa Hansena – zarąbista, właśnie ją czytam.
No nic, kończąc życzę Ci, zachowaj umiar w patrzeniu na social media. Sobie też tego życzę.
Bądźmy dla siebie łagodni,
Marta