To nie jest post dla każdego. Jeśli masz tak ja, czyli masz milion myśli i pomysłów na minutę, a z tego co sobie wymyślisz nie wiesz za co się zabrać i czujesz zwykłą bezradność, to jest post dla Ciebie.
Jeśli tak nie masz, to nie czytaj. Zdziwi Cię, że ludzie tak mają. Może to Tobą wstrząsnąć. Nie czytaj 😉 Chyba, że po to, aby zobaczyć jak inni mają.
Zatem, jeśli tak jak ja, masz pierdyliard myśli i łatwo się rozpraszasz i może wkurza Cię, że „ja pierniczę, tego jest za dużo w mojej głowie”, to jest post dla Ciebie.
Ja też tak miałam i mam. A do tego, przez długi czas nie przeszkadzało mi to, że mam koncentrację na poziomie szczeniaka. Ale potem zaczęło. No i pojawił się znak zapytania. Co jest ze mną nie tak?
I okazało się, że NIC. Po prostu mam tak w ustawieniach fabrycznych, że jedna myśl inspiruje drugą do pojawienia się, mimo, że potencjalnie nic je nie łączy. To wynika z mojego stylu myślenia. Kiedyś pisałam już o tym, jeśli chcesz szczegółów, to daj znać w komentarzu.
Zaczęłam szukać sposobów na to, by uporządkować swoje myśli i mieć jakąkolwiek kontrolę nad swoją koncentracją. A jednocześnie nie tracić tego poczucia wolności, które tak cenię. Bo tak odbierałam to, że każdego dnia inspirowało mnie coś innego i za tym podążałam.
Przez lata zaczynałam różne kalendarze, po czym zapominałam, że w ogóle je mam!!! Nie pamiętałam, co wymyśliłam i co zaplanowałam, bo tam zwyczajnie nie zaglądałam. Ehhhh…. No tak było, nie będę Cię czarować. Żyłam z dnia na dzień. I nagle zaczęło mi brakować konsekwencji.
A tfu! Kiedyś to słowo nie przeszłoby mi przez gardło, bo mnie rozczarowywało, gdyż niosło takie echo za sobą: NUDA!!!
Jednak to się zmieniło i o zgrozo dodałam do swojego słownika takie obrazoburcze słowa jak SAMODYSCYPLINA czy SYSTEMATYCZNOŚĆ…
Człowiek to się jednak starzeje 😉
Okazało się, że te słowa i to co ze sobą niosą, przyniosły mi upragnioną wolność bardziej niż, gdy czekałam na kolejny dzień, który nie wiadomo co przyniesie. Bo od chwili, gdy zaprosiłam je do siebie, to
JA decyduję CO robię.
I JAK robię.
I KIEDY robię.
A nie moje natchnienie.
Tak naprawdę, zapragnęłam powalczyć o realizację tych moich marzeń, które od czasu do czasu się pojawiały w głowie. I zaczęłam je spisywać. W jednym miejscu.
A potem tworzyć do tego plany. A tfu! Plany! Hehe, dziś to norma, a kiedyś to słowo było jak wypowiedzenie: Voldemort.
I testuje u siebie wiele rozwiązań od kilku lat. I co mam dziś? Może coś z tego Cię zainspiruje, więc zobacz co z tego możesz wziąć dla siebie.
👉 Mam swój cel, który rozłożyłam na łopatki i wiem co mam robić krok po kroku. A nauczyłam się tego od Pani Swojego Czasu.
👉 Pomaga mi pisanie różnostek na kartkach post it, a następnie przepisywanie ich do planera. Nie kalendarza. Planera, gdzie mogę robić notatki i planować zadania po swojemu.
👉 Od czasu do czasu, gdy mam czas rano, robię 3 morning pages – też o tym już pisałam, ale jeśli chcesz to podeślę linka do postu w komentarzu.
👉 Wyposażyłam się w cierpliwość. Kupiłam ją za ostatnie grosze 😉 żart, wypracowałam ją dzięki babeczkom, które robią biznesy online i opowiadają o swoich początkach, stąd wiem, że czeka mnie długa droga. Inspirowanie się historiami innych ludzi dało mi niezwykłą perspektywę i pomogło uniknąć mnóstwo błędów.
👉 Wdrożyłam niedawno ONEZIE, czyli taką metodę, że każdego dnia robię najpierw jedną rzecz, która jest najważniejsza, zanim zabiorę się za resztę. I to rozwala system.
👉 Otaczam się ludźmi, którzy mają podobne nastawienie do mojego i razem się motywujemy.
👉 Każdego dnia uczę się nowych rzeczy.
👉 Mam wypisane na ścianach różne moje pomysły, do których wracam pamięcią, bo są spisane i widoczne.
👉 Używam techniki pomodoro, gdy baaaaaardzo mi się nie chce pracować.
Tyle i aż tyle pomaga mi ogarnąć swoje myśli i dążyć do swojego celu. Każdego dnia wywracam się, zaliczam doły przynajmniej raz w tygodniu, mam ochotę rzucić wszystko w trzy diabły co jakiś czas.
Ale nie robię tego, bo wiem, że walczę o dystans, nie o czas.
Wyciągam lekcję z każdej porażki, podnoszę się i otrzepuję kolanka, poprawiam koronę i zapierdzielam dalej.
I tego życzę Tobie. Idź choćby małymi krokami, byle do przodu.
Co z tego bierzesz dla siebie?
Jakie Ty masz patenty?
Bądźmy dla siebie łagodni,
Marta