W książce „Kiedy” Daniel H. Pink (tak tak, to ten pan od zarąbistej książki o motywacji DRIVE) wspomina o technice, która pomaga przewidzieć przyszłe awarie, niedociągnięcia czy też zwykłe wtopy komunikacyjne przy realizacji swojego planu lub projektu w zespole.
I o ile sama technika nie jest dla mnie nowa, to jednak jej nazwa już tak. I do tego jest ciekawa, nietuzinkowa, no powiedziałabym nawet wpadająca w ucho
PREMORTEM
Wszyscy raczej znamy POSTMORTEM, chociażby z seriali kryminalnych, gdy jest nieboszczyk, koroner i znak zapytania:
Jak zginął?
Co było przyczyną śmierci?
Co poszło nie tak?
I prowadzone są badania, które mają dać odpowiedzi na te pytania.
A o co chodzi z premortem?
Podobna technika, tylko ma inne „kiedy”. Czyli zamiast czekać na zakończenie projektu, czy też po realizacji swojego marzenia/planu, by przeanalizować błędy, przestoje, pułapki, w które się wpadło…
… można zrobić wycieczkę mentalną na samym początku i wyobrazić sobie: JEST ROK PO ROZPOCZĘCIU DZIAŁAŃ. WYSZŁA KATASTROFA. CO MOGŁO NAM/MI SIĘ NIE UDAĆ?
Ciekawa sprawa do wykorzystania indywidualnego i zespołowego. Dzięki temu można „zabawić się w ukatrupienie sprawy” i przeanalizować co się stało oraz przygotować plan działania, by zawczasu wprowadzić pewne procedury, kroki czy standardy, które pomogą nam jednak zrobić sukces, a nie celować w porażkę.
Np. na pytanie Co mogło pójść nie tak, możemy przewidzieć, że:
– nie było prawidłowego przepływu informacji:
Planujemy więc odprawy co poniedziałek (lub codziennie), mamy specjalną grupę na hangout, ustalamy, że sprawy ważne przegadujemy na tele (żeby nie przepychać się mailami przez miesiąc), robimy podsumowanie mailem (żeby był ślad), a szybkie załatwiamy komunikatorem (żeby mieć natychmiastowy kontakt);
– pojawiły się kłótnie o to, kto właściwie ma zrobić dane zadanie:
Wobec tego zawczasu ustalamy jasny podział zadań, upewniamy się, że każdy wie co inny członek zespołu robi (rozmawiając o tym lub zadając po prostu pytanie);
– zabrakło wiatru w żagle:
Zakładamy, że co jakiś czas (konkretnie wg okoliczności) przypominamy sobie CO i PO CO właściwie robimy, a przede wszystkim DLACZEGO to robimy. Wskazujemy na korzyści dla siebie, firmy i klientów. Dzielimy się i celebrujemy sukcesy. Doceniamy się nawzajem.
Premortem można z powodzeniem wykorzystać do indywidualnych działań. Masz marzenie/plan/cel, mija rok i jesteś dokładnie w tym samym miejscu, co dziś. A jako bonus pojawiła się frustracja, że (znowu) nie wyszło. „Co poszło nie tak?”
A Wy znaliście tę technikę albo tę nazwę?
Podoba się?
Podaj dalej, niech się niesie.
Bądźmy dla siebie łagodni,
Marta