Wyobraź sobie, że siedzisz na dużej sali wykładowej pod koniec semestru, na zajęciach o psychologii osobowości. Ta sala może pomieścić nawet 200 osób, a jej układ przypomina wznoszący się wachlarz, bo tak są ułożone składane krzesła.
Lubisz te zajęcia, a jako bonus możesz dostać dodatkowe punkty za branie udziału w różnych badaniach naukowych.
Dziś jest jeden z taki dni. Profesor pyta, czy zechcesz wypełnić krótką ankietę. Mówisz, że tak, jasne, czemu nie?
Dostajesz do ręki zdjęcia czterech kobiet (opisanych dla ułatwienia A, B, C, D) i masz odpowiedzieć na następujące pytania do każdej z nich:
1) W jakim stopniu wydaje Ci się ona atrakcyjna?
2) Czy wydaje Ci się, że spędzisz miło czas w jej towarzystwie?
3) Czy chciał(a)byś nawiązać z nią bliższą znajomość?
A teraz uważaj, żadna z tych kobiet nie ma znaków szczególnych, każda wygląda jak typowa studentka, wszystkie są w podobnym wieku i mają podobny styl ubierania się. Niczym się nie wyróżniają. Zdjęcia przedstawiały kogoś, kto mógł być koleżanką z ławki obok.
Na pytanie: „Czy znasz którąś z tych kobiet?”
Odpowiadasz szczerze: „Nie. Nie wydaje mi się.”
Tak właśnie wyglądała część eksperymentu przeprowadzonego przez profesora Richarda Morelanda z Uniwersytetu w Pittsburgu.
Studenci nie wiedzieli, że tak naprawdę brali udział w tym eksperymencie od początku semestru. Kobiety ze zdjęć przychodziły na zajęcia. Były ciut wcześniej, by powolnym krokiem przejść się po audytorium i zająć krzesło w widocznym miejscu. Podczas zajęć siedziały cicho i pilnie notowały. Po zakończeniu zajęć pakowały manatki i wychodziły. Nie rozmawiały z nikim, ani też nie zwracały na siebie uwagi. Po prostu były.
I to kluczowe słowo. Były.
Bo były w różnym stopniu. Profesor Moreland przeprowadził w semestrze 40 zajęć.
Kobieta A nie przyszła na żadne z nich.
Kobieta B przyszła na 5.
Kobieta C przyszła na 10.
Kobieta D przyszła na 15.
Co się okazało? Jak można się domyślić, każdy z nas ma różne gusta, więc i oceny kobiet były różne.
ALE
Dało się dostrzec schemat, niezależnie od indywidualnych preferencji.
Te kobiety, które pojawiały się częściej na zajęciach zostały uznane za bardziej atrakcyjne. Kobieta, która była na zajęciach 15 razy, została uznana za atrakcyjniejszą niż ta, która była 10 razy, ta z kolei została oceniona wyżej niż uczestniczka 5 wykładów itd.
IM CZĘŚCIEJ ANKIETOWANI WIDZIELI KOBIETY, TYM BARDZIEJ IM SIĘ ONE PODOBAŁY.
Dla weryfikacji poprawności wniosku z badania te same zdjęcia i pytania zostały przedstawione studentom, którzy nie uczestniczyli w tych wykładach. Nie było różnic w ocenie.
Co ciekawe, inne eksperymenty potwierdziły tę zależność: widzisz coś/kogoś częściej = podoba Ci się bardziej.
A co jeszcze bardziej ciekawe, ten efekt czystej ekspozycji występuje NIEPOSTRZEŻENIE.
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że tak to działa. Nikt przy zdrowych zmysłach przecież nie powiedziałby, że fakt pojawienia się kobiet, których nie zna i nie zauważył, ma wpływ na jego decyzje.
A jednak.
Pamiętaj, nawet jeśli myślisz, że nie widzisz jakiegoś oddziaływania, to nie znaczy, że go nie ma.
Jak Ci się podoba taka ciekawostka?
Tę i o wiele więcej znajdziesz w książce „Nieświadome wybory” Jonah Bergera (nawiasem mówiąc, polecam).
Możesz śmiało podać dalej, nie obrażę się
Bądźmy dla siebie łagodni,
Marta