Zmora każdego pracownika, bo nigdy nie wiesz, z czym dziś do ludzi. Czy będzie uśmiechnięty, życzliwy, pomocny? Czy może wyobcowany, stonowany, neutralny? A może zirytowany, fukający i nieprzyjemny?
Jedno spojrzenie na wchodzącego do biura szefa i już wiesz jak potoczy się dzień…
Właśnie dlatego piszę o tym, że szef też człowiek. Przeżywa swoje ważne sprawy i to jest jak najbardziej ok, co ok nie jest to traktowanie biura czy openspejsu jak platformy do radzenia sobie (albo nie) z emocjami. Każdy z nas to chyba choć raz przeżył, z tej czy z drugiej strony. I ten jeden raz wystarczy, by wiedzieć, że nie tędy droga. Ale niektórzy nie łapią.
Wkurza mnie osobiście i boli bardzo, gdy słyszę historie o szefach, którzy mają swoje chimery. Pracownik nie ma szans sensownie pracować, gdy skupia swoją energię na to, by:
1. Przewidzieć w jakim nastroju przyjdzie szef dziś.
2. Dostosować się do tego nastroju.
3. Przetrwać.
Totalny bezsens.
Ale taka rzeczywistość. W najgorszej wersji szef krzyczy, ironizuje, fuka na swoich pracowników, traktując ich jak srogi rodzic swoje dzieci.
Trochę lepsza, pozornie, sytuacja, gdy szef chimeryczny ma dobry humor i obdarza swoje „dziadki” uśmiechami, pochwałami, czy nawet premiami.
Obie sytuacje, choć wydają się skrajne, to wcale tak rzadko nie występują. Trudne jest to, że zachowanie szefa w stosunku do pracowników ma się nijak do rzeczywistych osiągnięć lub braku, a opiera się na tym, jak się szef czuje. I nie, to nie jest tak, że chimeryczny szef to z pewnością kobieta. Panowie też potrafią stroszyć piórka i być jak kameleon.
Strasznie musi się pracować z takimi szefami. Co więcej. Takie zachowanie prowadzi do bezradności pracowników, którzy już sami nie wiedzą, co robią dobrze, a co źle. W końcu boją się „wychylać” nawet z dobrymi pomysłami, bo nie wiedzą kiedy dostaną po nosie.
Ale również nie porozmawiają z szefem, bo i tego się boją – jego reakcji. I tak tkwią w tym chorym związku.
A wracając do tezy Szef też człowiek, to szefie, jeśli rozpoznajesz u siebie takie zachowania, to może skorzystasz z tej oto rady.
Przyjrzyj się swoim emocjom, co one Tobie mówią, czego uczą? Posłuchaj swojego ciała. Czy masz spięte barki, ściśnięte zęby, spocone dłonie? Kiedy to się dzieje? Poszukaj, co jest przyczyną i tym się zajmij. To wymaga praktyki i odwagi, tak. Ale warto. Na początek możesz porozmawiać z najbardziej zaufanymi ludźmi i spytaj czy zdarza Ci się zarządzać przez emocje. Daj najpierw intencję, powiedz dlaczego pytasz, co się stało, że pytasz, podkreśl zaufanie do tej osoby. Zwyczajnie powiedz, że prosić o przysługę, aby stać się lepszym szefem.
Wysłuchaj z pokorą. To, co usłyszysz jest cenną wskazówką, cokolwiek by to nie było. Wysłuchaj do końca i pomyśl, co ta informacja Ci daje. Jakie horyzonty otwiera przed Tobą. Jeśli stanie się jasne dla Ciebie, że masz humory, to spokojnie, najważniejsze to zdać sobie sprawę z tego. A teraz krok po kroku walczymy o lepszy styl zarządzania, bo oparty o faktyczne wydarzenia.
Sprawdź poniższą checklistę i zobacz, co z tego masz już zrobione, a co przed Tobą:
wiem, jakie zadania mam do wykonania z zespołem,
mój zespół wie, jakie zadania ma do wykonania,
mój zespół wie, jakie mam oczekiwania – jakie zachowania wspieram, a jakich nie akceptuję,
na bieżąco udzielam informacji zwrotnej z dbałością o drugiego człowieka,
rozmawiając z ludźmi, wyjaśniam swoje intencje, aby wiedzieli, po co mają coś robić,
doceniam swoich ludzi,
znam swoją wartość, jaką wnoszę do zespołu (swoje mocne strony, ale również i ograniczenia),
znam wartość, członków mojego zespołu,
członkowie zespołu znają wartość każdego z nas,
dyskutując potrafię wysłuchać argumentów.
Do dzieła!
Bądźmy dla siebie łagodni,
Marta