Są szefowie, którzy mają głowę pełną pomysłów, wieczorem miewają objawienie i gonitwę myśli, by potem przynieść do firmy swoją eurekę. W stylach myślenia FRIS®, z których jestem certyfikowanym trenerem, taki szef to Wizjoner. Jego siłą jest otwarta głowa na alternatywy, różnorakie koncepcje i swoboda w doprowadzaniu do zmian.
I miliony spontanicznych pomysłów, a każdy z nich jest intrygujący, poruszający nerw i pobudzający do życia. A także ulotny. Bo trzeba zrobić miejsce dla nowych. Jak czyszczenie dysku. Coś jest, to musi zniknąć, by zrobić miejsce dla nowych.
Taki Wizjoner widzi świat, którego jeszcze nie ma. Widzi przyszłość. I czasami dlatego przeraża innych, szczególnie tych, którzy są osadzeni w rzeczywistości i nie widzą tego mentalnego pomostu pomiędzy tym co jest, a tym co może być.
Gdy mówi o tym co widzi, co wie, że jest możliwe i tuż za zakrętem i robi krok naprzód, oni myślą, że skacze w przepaść. Tymczasem Wizjoner robi krok na ów most. Niczym iluzjonista, który chodzi po niewidzialnej linie.
Brzmi bosko? Tak, prawdopodobnie jednak dla tych, którzy są Wizjonerami. Reszta zdarza się, że myśli: „Oszalał chyba!”
Zatem, jeśli jesteś takim szefem, a w Twoja ekipa żyje wśród faktów, to wrzucam coś na rozkminkę.
O czym warto pamiętać?
Gdy pomysł pojawia się w Twojej głowie, masz go, znasz, już z nim poobcowałeś. Oswajasz się z nim i doglądasz. Obracasz nim w głowie niczym eksponatem na wystawie. Patrzysz, oceniasz i kombinujesz dalej.
Prawdopodobnie przychodząc do biura rzucasz nim do swoich ludzi jako oczywistą nowinkę (wiem, oksymoron, ale Wizjoner tak nie patrzy – wiem, bo jestem), często w okrojonej formie, by wyłuskać esensję i podać ludziom to co najważniejsze, licząc, że przechwycą ten pomysł w formie, którą znasz i wprowadzą go w życie.
I tu jest pułapka. A nawet kilka.
1) Mówisz skrótem myślowym, wierząc, że to, co oczywiste dla ciebie, będzie oczywiste dla nich
2) Zapominasz lub nawet nie bierzesz pod uwagę tego, że dla nich to jest pierwszy raz, gdy słyszą o pomyśle, więc jeszcze nie oswoili się z nim
3) Wyrzuciwszy pomysł z głowy, lecisz dalej i często nawet nie zatrzymujesz się, by sprawdzić ile z oryginalnego pomysłu udało ci się przekazać ludziom
4) Jeśli ktoś zadaje pytania, irytujesz się, że pyta i zawraca Ci gitarę lub,
5) Nie orientujesz się, że oni złapali tylko jakiś fragment i jeszcze może potrzebują coś doprecyzować i chcą pogadać o tym – lecz ciebie już nie ma, bo robisz już inne rzeczy.
To powoduje, że ludzie wpadają w pewien paraliż decyzyjny „co dalej?/o co mu chodzi?” lub w ogóle odpuszczają z bezradności. Tymczasem Ty jesteś rozczarowany, gdy okazuje się, że twój pomysł nie jest wprowadzony w życie lub jest, ale nie tak jak chciałeś.
Co zatem zrobić?
1) Daj czas swoim ludziom na oswojenie się z pomysłem.
2) Daj im szanse na zadawanie pytań.
3) Sprawdzaj ile i jak zrozumieli, to co powiedziałeś.
4) Zwolnij (wiem, to brzmi dla Ciebie jak science fiction), lecz w dłuższym okresie – to się po prostu opłaca.
Bądźmy dla siebie łagodni,
Marta