Moją misją jest to, by pomagać ludziom burzyć mury wokół siebie, a z odzyskanych cegieł zbudować mosty, by nam wszystkim żyło się lepiej.
Niedawno to zdanie w końcu uformowało się w mojej głowie. Krążyło i krążyło, aż wylądowało. Uff. Niewyobrażalna ulga, gdy ulotna myśl ubierze kształt słowa.
Jara mnie pomaganie innym w byciu lepszą wersją siebie. 💪💪💪
Przy czym LEPSZA WERSJA SIEBIE = łagodniejsza dla siebie, świadoma, pewniejsza siebie, autentyczna, dobra dla innych, spełniona, spokojna, radosna!
Pomagając innym, pomagam sobie, bo dzielenie się wiedzą daje mi sens działania.
I jak wiesz, dlatego piszę tu dla Ciebie. Bo wiem, że razem korzystamy 😊
Jednym z murów, którym się otaczamy jest strach. Strach przed nieznanym, trudnym lub nowym. Paradoksalnie myśl o wyjściu ze strefy komfortu boli bardziej, niż samo wyjście.
Przede mną kilka zadań, które wzięłam sobie na głowę, by pójść kilka kroków do przodu. I wiem, że strach będzie tuptał razem ze mną. Pomaga mi myśl, że ja wiem, że to normalne. Kiedyś o tym nie wiedziałam i rezygnowałam z realizacji moich planów.
Z dzisiejszej perspektywy to nawet zabawne. Chciałam coś zmienić, zrobić coś nowego, dla mnie odważnego i uciekałam gdzie pieprz rośnie na sam widok strachu. To jakby uciec z pociągu na widok konduktora. On tam jest i kropka. Jedziemy razem. Tak jest ze strachem.
Do tego dochodzi efekt obciachu, bo przecież, gdy robimy coś pierwszy raz w ogóle lub po dłuższej przerwie najpierw wychodzi to koślawo. I to jest ogromnie deprymujące.
Tym bardziej warto pamiętać, że zanim będziesz w czymś dobra/dobry, najprawdopodobniej najpierw będzie do kitu – pogódź się z tym. To jest prawidłowa kolej rzeczy. Innej nie ma. Im szybciej to załapiesz, tym mniej szans przetracić.
Jak ja żałuję, że nie wiedziałam tego 20 lat temu! Nawet nie zliczę, ile razy chowałam się za wyimaginowałem płaszczem wymówek, byle by tylko nie ruszyć czegoś choć trochę wymagającego odwagi. Czasu nie cofnę i dlatego cieszę się, że teraz wiem i mogę się z Tobą tym dzielić.
Jak mówi Brene Brown:
ODWAGA I STRACH SIĘ NIE WYKLUCZAJĄ.
Ostatnio miałam okazję przypomnieć sobie jak to jest zestresować się w ważnej dla mnie, acz nowej sytuacji. Ale tak na pełnej petardzie. Z całym pakietem: drżące ręce, suchość w gardle, trudność w uporządkowaniu myśli 😉 Jak to się mówi: ŻENUŁA NA MAXA😱😱😱
I choć mogłam zrezygnować – i Bóg mi świadkiem, że chciałam bardzo – to wyszłam z mojej strefy komfortu. Właśnie dlatego, że się bałam. I nie żałuję tego. Tak bardzo 😉
A wczoraj, jakby na potwierdzenie moich myśli, usłyszałam jak Tim Ferriss w wywiadzie w Marie TV mówi o praktykowaniu działania pomimo wstydu i strachu: „Kiedy trenujesz się w małych rzeczach, masz szansę być odważnym w tych dużych. Nie możesz czekać na duże rzeczy, musisz ćwiczyć na małych rzeczach.”

Więc tym bardziej cieszę się z moich małych kroczków. Ciesz się i Ty ze swoich 🙂
Bądźmy dla siebie łagodni,
Marta