– Hmhmh do czego daję sobie przyzwolenie? – zapytał Liliputek – hmhmhm, a to tak można, że sam sobie ustalę?
– No jasne, kto jak nie Ty? – odparł Mędrzec.
– Ale, ale … jeśli ja dam sobie na coś przyzwolenie, to … tak jakby… ekhe hmh, kheke (poczerwieniał) to jakby, ten tego, muszę wziąć odpowiedzialność za to co robię…
– TAK!
– Ale to przecież super niewygodne! Jak ja mam się potem użalać nad sobą, jeśli nie będę miał jak.
– Liliputku, dotknąłeś bardzo ważnego wątku! Brawo!
– Eeeeee, robisz mnie na lewo Panie Mędrzec. Mam szukać szczęścia – kumam. Mam znaleźć swoją super moc – kumam. Mam być sobą – kumam. Ale, że mam sobie dawać przyzwolenia na coś? To już przegięcie. Poza tym to jest totalnie niepotrzebne. Bo jak ja mam sobie dać na coś przyzwolenie, skoro inni mi zabronią? Albo nie pomyślą o mnie i o tym co dla ważne? To po co się starać? Szkoda czasu, Panie Mędrzec. Ja Panu mówię, w tym aspekcie to akurat niepotrzebny trud.
– Liliputku, zatem tu pięknie się różnimy w naszych opiniach.
– Co to znaczy?
– Bo ja akurat myślę, że jeśli chcesz wyhodować piękny kwiat, to niezbędny jest porządny grunt. Bez tego, nawet jeśli urośnie Ci roślinka, to ona złamie się przy pierwszym powiewie wiatru.
„A ten znowu swoje metafory” pomyślał Liliputek i zagadnął otwarcie – Ale o czym my teraz mówimy?
– Wciąż o tym samym. Ty masz w swoich rękach decyzję kim chcesz być. I jaki chcesz być. A jeśli chcesz to zrobić dobrze, to ponazywaj to, abyś łatwiej mógł nad tym pracować. Nazwij swoje prawa, które sobie dajesz. Nazwij to, co chcesz robić, a czego robić nie chcesz.
– Ok, dobra, no to nawet jak to zrobię. I sobie nawet wymyślę, że mam prawo do … dajmy na to odpoczynku…, to co z tego, jeśli kogoś tym urażę? Hę? Jak tego bronić?
– Liliputku, masz prawo do robienia tego co chcesz dopóty, dopóki to nie rani kogoś innego.
– A jeśli zrani, to co? Jeśli na przykład ktoś poprosi mnie o pomoc, a ja nie mam sił i chcę tylko odpocząć w domu, to jak mam odmówić?
– I tak masz prawo do takiego zachowania, nawet jeśli kogoś to rani, tak długo, jak długo nie masz agresywnych zamiarów.
– A jeśli ktoś się wkurzy na mnie, bo ja będę mówić o swoich potrzebach? Bo co mam powiedzieć, że co? Nie pomogę, bo potrzebuję pilnie odpoczynku? Bo padam na ryjek?
– Tak, masz do tego prawo. Masz również prawo zadbać o relacje i zaproponować alternatywę. Np., że pomożesz w inny sposób. Twoja decyzja, czy tak zrobisz.
– Jejku, a jak ktoś tego nie zrozumie?
– To masz prawo to przedyskutować z tą osobą.
– Aha. A jak ja będę czegoś potrzebować, to co? Mogę tak wprost zapytać i poprosić o przysługę?
– Jasne, masz do tego prawo. Tak długo, jak uznajesz, że ktoś może Ci odmówić.
– Hmhmhmh. Dużo tych praw mogę mieć. A mogę więcej?
– Jasne. Nie tylko Ty. Każdy.
– Każdy?
– Tak. Każdy.
– Chryste, to powinno się nagłośnić!
– To już zrobione.
Bo to są prawa asertywności.