Świat zamarł. Ale już po chwili można było usłyszeć szok i zdenerwowanie w głosie Liliputka.
– No bez jaj! – wykrzyknął Liliputek wstrząśnięty odpowiedzią Mędrca – żądam zwrotu pieniędzy!
– Jak to? – odparł ubawiony Mędrzec.
– Srak to! – odparł szczerze zirytowany Liliputek. – To jest zwykłe zdzieranie dębowalut z biednych Liliputków jak ja, którzy szukają pomocy! Ot co! – zrobił chwilę, bo się zapowietrzył – Że co? – krzyczał po chwili jak opętany – że niby teraz ja się mam zachwycać nad cudem odpowiedzi, że JA jestem swoją super mocą?!?!!! I co ja mam z taką odpowiedzią zrobić? Jak z nią pracować? Od czego zacząć? To skandal jest i już. SKANDAL!!!
– Liliputku, wydaje mi się, że bierzesz to strasznie serio. A tymczasem, Twoja moc uwalnia się, gdy jesteś na luzie i jesteś sobą. – powiedział dobrotliwe Mędrzec.
– JA JESTEM NA LUZIE! – wrzasnął Liliputek i obrócił się dumnie na pięcie i wyszedł z drzewa, nie patrząc na rozmówcę, który nadal uśmiechał się, tym razem tajemniczo.
Liliputek szedł do domu żwawym krokiem i powtarzał pod nosem. Ja pikolę, nie wytrzymam, że niby nie jestem na luzie, ot co!
Wszedł do domu i chodził dookoła stołu nabuzowany energią jak nigdy. Powtarzał w kółko: Ja mu pokażę, żadne tam Ty jesteś swoją super mocą Liliputku, ja mu pokażę, że to o coś innego chodzi. I co, że ja niby nie jestem wyluzowany??? że niby nie jestem SOBĄ??? a kim niby jestem??? Podchodził co jakiś czas do lustra i patrzył się na siebie i prychał z pogardą na wspomnienie słów pana Mędrca.
I wracał do stołu. I krążył i krążył, a potem podchodził do lustra i znów prychał na swój widok i wracał do stołu. Po kilku rundkach, zmęczony, spojrzał w lustro z większą uwagą. Stał na wprost siebie, piąstki miał tak ściśnięte, że bielały mu kostki, a nóżki tuptały w miejscu. Zrobił stop klatkę. I… parsknął śmiechem… No tak, wyluzowany jestem na 100%. Po chwili zadumał się ogromnie i strapił przemocno. Ojej! A może ten pan Mędrzec ma rację??? Czemu tego nie widział wcześniej? Nie chciał widzieć, słyszeć ani mówić o tym, ale może o to chodziło?
Czyżby jednak na tym to właśnie polegało? Na tym, aby przestać słuchać głosów w swojej głowie? Tych co mówią, że coś musisz, coś wypada, coś należy? Żeby być sobą…
…trzeba być SOBĄ???